sobota, 6 grudnia 2008

KWANON

Wygooglałam przed chwilą ku swemu zdziwieniu, że pierwsze aparaty Canona nosiły nazwę Kwanon na cześć buddyjskiego bożka/bogini Guanyin ( bądź: Kuan-Yin, Kwan-Yin). Kwestia płci Guanyin jest sporna i zdeterminowana kulturowo, zaś imię jej/jego oznacza "obserwujący dźwięki". Coś w tym jest, zważając na to, że (>>banał<<) i w fotografii często pojawia się o wiele więcej niźli tylko sfera wizualna...

Natomiast od samego ranka rozpusty z nowym cackiem ciąg dalszy. Mimo, że lało, pochmurno i brak światłocieni, udałam się do weimarskiego fotoatelier pochwalić się nowym nabytkiem, że tanio, że w Polsce mam teleskopy do niego, że migawka nie świszczy, że w ogóle git i klawo. Wiekowy pan fotograf, który na temat analogów wie wszystko, ignorancko łypnął okiem i zapytał, czy zakładając kliszę sprawdziłam, czy klapka dobrze przylega i nie ma prześwitów? Potem dokładnie to samo pytanie zadał mi T. A ja durna nie sprawdziłam...

Brak komentarzy: