środa, 14 stycznia 2009

PRZYCZYNY I KONSEKWENCJE POSIADANIA WYCIERACZKI

Mróz, ku mojemu niezadowoleniu, zelżał, śnieg zrobił się mokry, a dzień dłuższy. Koniec burżuazyjnego kataklizmu w wesji soft. Z braku innych katastrof klimatycznych na tej szerokości geograficznej, tylko surowy mróz mści się za oświeceniowy gwałt założycielski i przypomina w tym wygodnym i klimatyzowanym kraju, że rozum nam się alienuje, instrumentalizuje, a rzekome panowanie nad przyrodą zmienia się w nierzekome panowanie nad człowiekiem. A juz jeśli panowanie, to tylko kosztem zniewolenia. Jak Odyseusz: tylko przywiązując się do masztu, mozna się oprzec pięknym syrenom. Tylko przywiązując się do masztu, mozna przetrwac. (...)
A wszystko dlatego, że rano zrobiłam obchód weimarskich cmentarzy w trampkach spod Pałacu Kultury za 15zł oba i wcale nie zmarzłam, a oczekiwałam, że Natura pod postacią Zimy wykorzysta ubytki w mym rozumie instrumentalnym do jakiegoś nieoczekiwanego ataku. Do tego znów naoglądałam się pomników ku pamięci Żydów, Rosjan, ofiar marca 1920 ( pewnie stąd te rozwazania o Herrschaftsrationalität i próba rekonstrukcji dialektyki oświecenia). Kolejna konstatacja cmentarna: nie ma żadnych zdjęc, nawet na świeżych grobach, są za to nazwy zawodów. Dentyści, którzy nie dożyli pierwszej wojny światowej, szklarz na dworze księcia(!) Carla Friedrich, córka jednego cara itd. Trudno tez rozpoznac, czy truposze byli jakiejs konkretnej wiary, z estetycznego punktu widzenia są tam i katolicy i ewangelicy, w środku cmenatrza zaś stoi cerkiew.
Napstrykałam trochę zdjęc komunistycznym gwiazdom, młotom, kowadłom i śmietnikom na plastiki, przyszłam do domu, zdjęłam trampki i popatrzyłam na śnieg, brud i żwir, którego naniosłam. I wtedy stało się: pomyślałam, że przydałaby się wycieraczka.
Przez większośc swego marnego żywota utwierdzona byłam w apriorycznym przekonaniu, że wycieraczka nie odnosi się brudu, że jej posiadanie rozwaza się jedynie w kategoriach zakorzenienia, dopiero wieku około lat 60, tuż przed emeryturą. Wycieraczka jest symbolem przywiązania i domu. Do tej pory sądziłam, że potrzeba stabilizacji mnie nie dotyczy, nie przystoi, nie pasuje do imagu.
Najgorsze jest to, że teraz ze względów czystko psychologicznych ( albo przynajmniej do czasu uzgodnienia tej potrzeby z resztą osobowości) nie mogę nabyc tej przeklętej wycieraczki, choc naprawdę by się przydała...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Uprasza się o odwiedzanie zabytków wraz z aparatem zorki pięć (i zrobienie paru zdjęć). Houk.

lubienaduzywac pisze...

Zorki się, że tak się metaforycznie wypowiem, skończyła.